O wzroście, procesie i przemianie – o. Adolfo Nicolas SJ
We wrześniu 2012 roku przebywał w Polsce ówczesny Generał Zakonu Jezuitów o. Adolfo Nicolas SJ. Na początku spotkał się w Gdyni z nowicjuszami z obu polskich nowicjatów. Poniżej publikujemy fragmenty zapisu spotkania z nowicjuszami, w którym odnosi się do specyfiki tego etapu formacji. Zawarte tu myśli przybliżają w inspirujący sposób duchowość ignacjańską. Mamy nadzieję, że pomogą lepiej odczytać drogę do Boga, którą jest duchowość św. Ignacego Loyoli, założyciela Jezuitów.
Duchowość, w którą wchodzicie podczas nowicjatu, dotyczy zasadniczo trzech słów: pierwszym z nich jest wzrost – który odsyła nas do „magis”1. Istnieje „magis” właściwe oraz „magis” błędnie rozumiane. To wypaczone „magis” utożsamiać można z następującymi hasłami: więcej mnie, więcej studiów, tytułów, prestiżu, siły, więcej współzawodnictwa i zazdrości. „Magis” prawdziwe to więcej Chrystusa, a mniej tego, co tylko moje. Może więc „magis” – paradoksalnie – odsyłać do tego, co ma się umniejszać w nas i prowadzić do większej pokory na wzór Chrystusa, do większej chrystusowej służby. Takie nastawienie prowadzi do wzrostu. Trzeba się jednak przygotować na to, iż będzie to długi proces. Takie też jest to drugie słowo, o którym pragnę powiedzieć. Całe życie jezuity bowiem jest procesem, podczas którego uczymy się wzrastać tak, jak chciał tego Ignacy. Dlatego też ów proces trwa tak długo i wymaga osoby towarzyszącej nam. Dziś jest to magister i socjusz. Później towarzyszyć wam będą rektor i profesorowie. Trwało to będzie do czasu, aż sami zaczniecie towarzyszyć innym. To towarzyszenie jest bardzo istotne, ponieważ niezależnie od tego, jak bardzo się staracie, nie da się osiągnąć wszystkiego w nowicjacie. Jest on tylko początkiem. Dając właściwe podejście, nastawienie, styl, wprowadza w proces uczenia się. Będziecie musieli wzrastać przez całe życie. Ja również ciągle w tym względzie wzrastam, ponieważ w każdej prowincji, którą odwiedzam, jest okazja, by czegoś się nauczyć. Różnimy się kulturą, spojrzeniem na życie i świat.
Zanim opowiem o trzecim kluczowym słowie, nawiążę jeszcze do samej kwestii uczenia się w Towarzystwie. Trzeba, byśmy w nowicjacie uczyli się przejrzystości. Jeśli nowicjusz zamyka się na prowadzenie osoby towarzyszącej (magistra nowicjatu) szybko przestanie się rozwijać. Przecież gdy człowiek idzie do lekarza, powinien powiedzieć, co go boli, nie powinien się wstydzić. Tylko w obliczu tak otwartego nastawienia możliwa jest pomoc lekarska. Kiedy jesteście szczerzy, przejrzyści – wzrastacie. Kiedy zatrzymujecie wstydliwe rzeczy dla siebie, ci którzy wam towarzyszą, nie będą w stanie wam pomóc. Jeśli się nie otwieracie, trudno jest wam pomóc.
Trzecim słowem po magis i procesie jest przemiana (transformacja). Myślę, że cała jezuicka duchowość dotyczy przemiany. Jest jak Eucharystia. Jesteśmy jak kawałek chleba, albo kielich wina, które zostają przemienione w ciało i krew. Również my zostajemy przemienieni w Chrystusa. On staje się zasadą naszego życia i ostatecznym celem naszego istnienia. Jest to wielka tajemnica, że Jezus stał się człowiekiem, by być blisko nas. Tylko patrząc na Chrystusa, jak mówi Kongregacja Generalna 35-ta, wiemy, kim jesteśmy i wiemy, co znaczy magis. Chodzi więc o proces naszej przemiany. Miejcie te trzy słowa w pamięci: wzrost (magis), proces i przemiana. I nie zgubicie się na drodze do bycia dobrym jezuitą.
W naszej pracy duszpasterskiej jest podobnie: pomagamy ludziom we wzroście i w przemianie. W tym właśnie ukazujemy jezuicki sposób postępowania w podejściu do życia i do służby. Jak ma się do tego nowicjat? Podczas 35-tej Kongregacji Generalnej ktoś powiedział, że św. Ignacy nie używał słowa „formacja”, ale „probacja” (czas próby). Zatem jezuickie przygotowanie jest bardziej wypróbowywaniem, zaprawianiem, niż formowaniem. Formacja oferowana przez Towarzystwo jest czymś, co dzieje się, gdy przechodzi się przez proces wzrostu. Jej rezultatem będzie dialog rozeznania między Towarzystwem a wami.
W czasie długiego procesu probacji jesteśmy wypróbowywani przez Ewangelię. Oczywiście takie próbowanie jest częścią życia każdego chrześcijanina, ale jezuity w szczególności. Chciałbym zwrócić waszą uwagę i podkreślić, że sama rzeczywistość (życie) jest pierwszym testem. Kto przygotował (uformował) waszych rodziców, którzy, jak sądzę, są dobrymi rodzicami i chrześcijanami? Przygotowała ich do tego rzeczywistość (życie): bycie razem, posiadanie dzieci, rezygnowanie z siebie, by dzieci mogły dojrzewać. Czasem może chcieli zrobić coś innego, ale musieli zostać w domu, bo ich dziecko było chore. Dlatego właśnie rzeczywistość (życie) jest wielkim testem także dla jezuitów. Być może chciałbyś robić wiele rzeczy, ale twój przełożony mówi, że będziesz robił nie to, czego chcesz, ale coś innego, co w danej chwili jest bardziej potrzebne. Musisz to przyjąć. To jest bardzo dobry test. Czasami jezuici mają trudności w byciu posłusznym świeckiemu dyrektorowi szkoły. Tacy jezuici nie rozumieją, na czym polega test rzeczywistości. Przecież miliony ludzi na świecie są posłuszni swoim dyrektorom. Dlaczego my nie akceptujemy takiej rzeczywistości? Tak, jak jesteśmy posłuszni zaleceniom lekarza, tak powinniśmy przestrzegać zaleceń profesjonalisty, ponieważ razem pracujemy. Dlatego nie powinniśmy tworzyć swojego własnego świata poza światem zwykłych ludzi. Żyjemy pośród ludzi i rzeczywistość jest ważnym czynnikiem wzrostu i formacji. Przynosi ona ze sobą trudności, które powodują, że nasza służba staje się prawdziwsza. Częścią tego testu może być to, że w przyszłości będziecie mieć złych przełożonych. W Rzymie staramy się robić wszystko, żeby dać wam dobrych. Jednak, jeśli trafi wam się zły przełożony, cieszcie się z tego, bo jest to właśnie część testu rzeczywistości. Zły przełożony jest wielką okazją do wzrostu w dojrzałości, w cierpliwości, w akceptowaniu ludzi. Nie w każdej firmie ludzie mają dobrych szefów. Czasem mają bardzo złych, ale żyją z tym, bo muszą przetrwać i utrzymać rodzinę. Próbujemy służyć Kościołowi i czasem będziemy mieli złych przełożonych. Próbujemy dać wam najlepszych jakich mamy, ale jeśli takich nie będziecie mieli radujcie się, ponieważ to jest część testu waszego człowieczeństwa, dojrzałości, zdrowego rozsądku, zdolności, by ulepszać rzeczywistości. Pamiętajcie, że przełożony jest tylko na sześć lat. Rzeczywistość jest zatem doskonałym sprawdzianem świętości. Jestem przekonany, że jest wielu świętych rodziców, wielu świętych świeckich ludzi. Rodzina jest szkołą świętości. Dobrzy rodzice całkowicie poświęcają się dzieciom, by je wychować. To jest podstawowa szkoła świętości. Możemy się z tego wiele nauczyć.
Chcę wam też powiedzieć, że czymś bardzo ważnym w Towarzystwie jest wspólnota. Jej znaczenie jest większe niż kiedyś, gdy byłem młody. Wspólnota jest wielkim wrogiem ewangelizowania zmierzającego w kierunku indywidualizmu. W zeszłym tygodniu odbyło się spotkanie sześciu przewodniczących konferencji prowincjałów. Przywieźli oni ze sobą pytania z całego świata. Wymiana opinii trwała cztery dni. Jednym z przewodniczących był Azjata. Mówię o nim dlatego, że azjatycka tradycja i duchowość jest właśnie bardzo wspólnotowa. Składają się na nią między innymi: porozumienie, dialog, harmonia, duża tolerancja, otwartość na innych. Spędziłem w Azji prawie 48 lat, jednak muszę powiedzieć, że nawet tam w Towarzystwie występuje indywidualizm. Jezuici są wielkimi indywidualistami. Może dzieje się tak dlatego, że chcemy współzawodniczyć, być konkurencyjni. Starajcie się tego unikać w jakiejkolwiek postaci. Sam konkurowałem w nowicjacie, na junioracie. W takiej sytuacji można mówić o źle rozumianym magis. Najważniejsze jest Królestwo Boże. To, co dla niego robisz, nie jest drugorzędne. Jeżeli ktoś robi podobną rzecz, ciesz się z tego. Przybliżanie się Królestwa Bożego nie jest moją osobistą zasługą. Uważam, że wielkim zagrożeniem w życiu jezuitów jest współzawodnictwo. Gdy zaczniecie studiować, pojawi się pokusa, żeby więcej czasu poświęcać nauce niż modlitwie. To prowadzi do rozproszenia. Bóg nie chce żebyście byli najlepsi, ale pragnie waszej służby. Róbmy więc wszystko, co pomaga nam służyć. Królestwo Boże wzrasta przez wspólną pracę wielu ludzi, dlatego wspólnota jest tak ważna. Dlatego też jezuici od czasów Ignacego uważają siebie przede wszystkim za przyjaciół w Panu. Jesteśmy grupą przyjaciół. Nie musisz lubić wszystkich braci, ważne żebyś ich szanował, podziwiał i widział, że dobrze działają w codzienności. To wystarczy, by budować wspólnotę. To nawet może prowadzić was ostatecznie do przyjaźni. Z drugiej jednak strony fakt, że kogoś nie lubisz, nie oznacza, iż powinieneś przestać się angażować. To jest raczej powód, by podjąć wyzwanie i spojrzeć na tego człowieka w inny sposób. On również został wybrany przez Boga jako Jego przyjaciel, a twój współbrat i współpracownik. Jezuickie życie wymaga więc dojrzałości, której wam wszystkim życzę.
Ważne jest, by [w nowicjacie] poznać siebie. Nowicjat bowiem to czas próby. Zawsze będziemy próbowani przez rzeczywistość, ponieważ to pomoże nam poznać samych siebie. Znając siebie i pozwalając innym, by nas poznali, możemy stać się pomocni i służyć ludziom. Kolejną kwestią jest przejrzystość. Ignacy powiedziałby, że zaczynacie swoją podróż, bo w tym roku wstąpiliście do Towarzystwa. Ja również wstąpiłem we wrześniu, jednak dość dawno. Dokładnie 59 lat temu. W nowicjacie, jak mówił Ignacy, powinniśmy być ludźmi wielkich pragnień. Mamy być tymi, którzy chcą pomagać, nie poświęcając się dla kariery lub lepszego wynagrodzenia. Mamy być ludźmi, którzy chcą Królestwa Bożego na ziemi i pragną, by się ono już tutaj realizowało. Powinniśmy dążyć do tego, by ludzie wzrastali w wierze i przez to byli bliżej Boga. Dlatego ten początek łączy się z wielkim entuzjazmem i ogromnymi pragnieniami. Posiadając wielkie marzenia, nie wywyższamy się jednak. Krótko mówiąc, bądźmy skromnymi ludźmi z wielkimi pragnieniami.
Spotkanie Generała o. Adolfo Nicolasa SJ z nowicjuszami, Gdynia, 24 września 2012. Przygotował i fragmenty wybrał o. Dariusz Michalski SJ
1. Słowo magis pochodzi z języka łacińskiego i oznacza: bardziej, więcej (przyp. red.)
—
Adolfo Nicolas SJ – ur. w 1936 roku w Hiszpanii. Do nowicjatu wstąpił w roku 1953. W roku 1960 uzyskał w Madrycie licencjat z filozofii, a w latach 1964-68 studiował teologię w Tokio. Tam też otrzymał święcenia kapłańskie. Po studiach na rzymskim Uniwersytecie Gregoriańskim, w 1971 roku podjął pracę profesora teologii na jezuickim Sophia University w Tokio. W latach 1978-84 pracował w Manili na Filipinach. Po roku 1991 był kolejno rektorem scholastykatu w Tokio i przełożonym prowincji Japonii Towarzystwa Jezusowego. Następnie pełnił funkcję moderatora konferencji jezuitów wschodniej Azji i Oceanii. 19 stycznia 2008 r. podczas 35 Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego został wybrany na 29. następcę św. Ignacego Loyoli.W maju 2014 poinformował członków Towarzystwa Jezusowego, że – za wiedzą i przyzwoleniem Franciszka – zamierza ustąpić ze stanowiska w 2016, kiedy to osiągnie wiek 80 lat. XXXVI Kongregacja Generalna Towarzystwa Jezusowego 14 października 2016 wybrała na nowego generała zakonu Arturo Sosę Abascala.